Buick-Riviera.pl

in cubic inches we trust

Radio Route 66

Posłuchaj

 
 
Radio Route 66
http://www.r66.cz/

Login Form

Artykuł z magazynu i za zgodą ClassicAuto. Na stronie www.classicauto.pl publikujemy apel protestacyjny, w sprawie szykowanych zmian. Zwracamy się do wszelkich klubów, stowarzyszeń zrzeszających miłośników zabytkowej motoryzacji o ściągnięcie go, podpisanie i wysłanie na adres redakcji.

PROSTO Z SEJMU...

Jeśli macie na podwórku zabytkowy pojazd, który macie zamiar restaurować, albo jest to wrak nadający się na części, będziecie MUSIELI oddać go na złom. W przeciwnym wypadku zapłacicie grzywnę w wysokości OD 10 tys. zł! Te i inne równie ciekawe zmiany w przepisach proponuje Stowarzyszenie Forum Recyclingu Samochodów (FORS). Tego typu pseudo ekologii mówimy stanowczo nie!

Alfa Romeo 6C 2500 Sport > W stanie zdekompletowanym i do odrestaurowania, w Europie warta do 50 tys. EUR. Odrestaurowana: około 200 tys. EUR. Według pomysłów prawnych FORS, powinna zostać natychmiast zezłomowana!Z dużą ciekawością prześledziłem protokół z posiedzenia Komisji Infrastruktury, które odbyło się 21 stycznia 2009 roku, w sprawie projektu zmiany Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Projekt, któremu przyporządkowano numer 1414, jeszcze przed pracami w Komisji obudził zagorzałą dyskusję nad słusznością rozwiązań tam zawartych. Celem planowanych zmian miało być umożliwienie ponownej rejestracji pojazdu wycofanego z eksploatacji, nabytego w punkcie demontażu pojazdów, także pojazdu wcześniej wyrejestrowanego. Upraszczając, chodziło o wytrącenie urzędnikom z ręki argumentu odmawiającego rejestracji takiego pojazdu jako zabytkowego, poprzez uregulowanie prawnie tej sytuacji. Przepis taki pozostawałby w spójności z przyjętą przez prawodawcę linią uproszczeń rejestracyjnych pojazdów zabytkowych, przy jednoczesnym dopełnieniu ewentualnych niejasności przy interpretacji przepisów.
Wszyscy są zgodni co do tego, że sprawa zmierzała w jak najlepszym kierunku, ku normalności. Dosyć niespodziewanie i z dużą dozą stanowczości pojawił się jednak opór ze strony FORS (Stowarzyszenie Forum Recyklingu Samochodów) z bardziej a czasem i mniej racjonalnymi argumentami.

DLACZEGO?

Główny argument podniesiony przez FORS dotyczy wykładni językowej przepisu - tzn.: w stacjach demontażu pojazdów nie ma pojazdów. A co jest? - odpady. Chodzi o konstrukcję prawną w postaci nazwy abstrakcyjnej (pojęcie prawne, które nie posiada swojego desygnatu, czyli nazwy w świecie rzeczywistym).

Według stanowiska FORS każda stacja demontażu pojazdów w Polsce jest magicznym miejscem: posiada specjalną bramę, po której przekroczeniu wszystko, co tam trafia przestaje być pojazdem a staje się odpadem - absurd, prawda? A przecież fizycznie cały czas jest to pojazd, ponadto nazwa instytucji sama w sobie zawiera słowo pojazd.

Tutaj można rzeczywiście dyskutować i sprawdzać czy rzeczywiście nie ma kolizji, czy nie jest ona pozorna i czy nie da się pogodzić „zwaśnionych" przepisów - posługując się regułami kolizyjnymi a także wykładnią. Natomiast przy założeniu, że ta kolizja istnieje, trudno nie zgodzić się z uzasadnieniem wyżej przytoczonego argumentu, które mówi, że nie jest celowe uchwalanie pojedynczego przepisu, który burzy 2 ustawy (a więc szkodzi).
Zastanawiające jest jednak zdanie następujące: „(...)Z pewnością wypracować można inne, lepsze i przede wszystkim bezpieczniejsze sposoby pozyskiwania aut zabytkowych aniżeli przywracanie do życia odpadów, które trafiły do demontażu".
W mojej ocenie zdanie zawiera nutkę złośliwości, a na pewno nie można powiedzieć, by miało uzasadnienie w rzeczywistości, o czym wie każdy pasjonat starej motoryzacji. To właśnie tam często można znaleźć cenne i unikatowe pojazdy, które z najróżniejszych powodów trafiły na złom, by dokonać żywota, a my chcemy przywrócić je światu. Dlatego na łamach prasy zachęcam do podjęcia wspólnych rozmów, które być może spowodują wypracowanie jednolitego (nie sprzecznego) stanowiska i pozwolą zlikwidować kolejny absurd.

Paląca Kwestia

Pozostając przy FORS, podnoszę kolejną kwestię, która uderza w stopniu mocniejszym niż poprzednia w posiadaczy pojazdów zabytkowych. FORS przygotował projekt zmian kilku ustaw i przedstawił go Ministerstwu Środowiska.
Niektóre są bardzo mocno szkodliwe i wymagają stanowczej reakcji całego środowiska pasjonatów i nie tylko.
Szczególnie istotne są zapisy dotyczące zmian w Ustawie z dnia 20 stycznia 2005 r. o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji (Dz. U. Nr 25; poz. 202 i Nr 175 poz. 1458 oraz z 2007 r. Nr 176 poz. 1236):

1) po art. 3 dodaje się art. 3a w brzmieniu:
Art. 3a. 1. Domniemywa się, że pojazd, który nie został zarejestrowany zgodnie z przepisami Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym, znajdujący się w miejscu, gdzie dokonuje się jego naprawy lub rozbiórki, jest pojazdem wycofanym z eksploatacji.2. Potwierdzenie domniemania, o którym mowa w ust. 1, następuje w wyniku kontroli wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.";

Old_Riv_72_1.jpg

Skutek - każdy pojazd nawet nie zabytkowy (jeśli nawet celem właściciela była jego rejestracja za jakiś czas), a dajmy na to jest uszkodzony i dokonuje się jego naprawy, domniemywa się, że jest pojazdem wycofanym z eksploatacji, a potwierdza to inspektor ochrony środowiska. Projekt uderza mianowicie w podstawowe i bardzo mocne prawo rzeczowe, jakim jest prawo własności, w stopniu do tej pory nie do pomyślenia na Zachodzie, oraz monopolizuje demontaż pojazdów pod każdym względem na rzecz wnioskodawcy projektu. 

Domniemany

Przepis ten należy rozpatrywać w związku z następnym, co istotnie zmienia jego wymowę.
2) w art. 5 dodaje się ust. 3 w brzmieniu:
3. Dozwolone jest sprowadzanie pojazdów z zagranicy w celu poddania ich demontażowi wyłącznie przez prowadzącego stację demontażu."; a także:
3) art. 18 otrzymuje brzmienie: „Art. 18 Właściciel pojazdu wycofanego z eksploatacji przekazuje go wyłącznie do przedsiębiorcy prowadzącego stację demontażu lub przedsiębiorcy prowadzącego punkt zbierania pojazdów.";

Old_Riv_72_4.jpg Domniemanie w mojej ocenie jest już na starcie zbyt kontrowersyjne i niespójne z przepisami dotyczącymi sprowadzania pojazdów oraz kosztami, jakie się ponosi. Prawodawca nakazuje opłacenie akcyzy w terminie 5 dni od wprowadzenia pojazdu na teren RP - za każdy dzień zwłoki przewidziana jest kara 200 zł, a więc jeśli sprowadzimy pojazd dajmy na to uszkodzony (i oddamy do naprawy), opłacimy akcyzę i będziemy zwlekali z rejestracją pojazdu, to wedle przytoczonego projektu domniemywa się, że jest on wycofany z eksploatacji i przekazujemy go wyłącznie do przedsiębiorcy prowadzącego stację demontażu lub punkt zbierania pojazdów. Przy założeniu że pojazd jest w miarę nowy, akcyza duża, to oddajemy państwu za darmo wiele pieniędzy nie mając z tego nic, napełniając za to kieszenie szrotom i złomowiskom. Śmiało mogę napisać, że w ten sposób zostajemy ograbieni przez panów w białych rękawiczkach.
W odniesieniu do 2): jeśli prowadzący stację demontażu sprowadzi pojazd (nie odpad), to podlega akcyzie jak każdy z nas. Obowiązek akcyzy jest jednokrotny (ale ustaje dopiero w momencie prawidłowego opłacenia), w myśl dalszych przepisów projektu jest obowiązany od nas przyjąć pojazd do demontażu, tym samym stając się quasi-właścicielem a my przestajemy nim być. Jeśli więc w mieście X 100 osób sprowadzi po jednym pojeździe 30-letnim o pojemności powyżej 2 litrów i od razu go ze złomuje, dostając na to zaświadczenie (obowiązek akcyzowy przechodzi na kolejnego właściciela), spowoduje tym samym bankructwo stacji demontażu pojazdu, a jeśli nawet podmioty te zostaną zwolnione z akcyzy, spowoduje to wielkie straty dla Skarbu Państwa. Kolejną już nawet nie kontrowersją, ale sprzecznością domniemania z przepisami jest fakt, że prawodawca w przypadku pojazdów zabytkowych przewidział możliwość nieograniczonego terminu pomiędzy uzyskaniem wpisu do rejestru zabytków/ujęciem w ewidencji a rejestracją tego pojazdu, dając czas na restaurację (w którym to pojęciu zarówno demontaż jak i naprawa się mieści).

W myśli tego domniemania, jeśli pojazd jest wycofany z eksploatacji, mamy obowiązek oddać go na złom - co jest znowu sprzeczne z ustawą o ochronie zabytków.

A więc, po co tworzyć domniemanie, które przynosi więcej złego niż dobrego? A może po prostu wynika z nieznajomości przepisów przez osoby tworzące projekt? 

Szara strefaOld_Riv_72_2.jpg

Co do pozwolenia sprowadzania pojazdu z zagranicy w celu poddania ich demontażowi wyłącznie przez prowadzącego stację demontażu: skąd każdy z nas może przewidzieć, że sprowadzając pojazd z zagranicy z zamiarem jego rejestracji, nie okaże się, że brakuje nam środków na jego rejestrację i postanowimy odzyskać pieniądze włożone w auto poprzez sprzedaż poszczególnych części? Projekt ustawy zakłada, że mamy taki pojazd (nie ważne czy zapłaciliśmy za niego 5 tys. euro czy 100 tys. euro) oddać na złom i cieszyć się, gdyż dostaniemy za niego jakieś 500 zł - sprawiedliwe?
W uzasadnieniu projektu mowa jest o walce z „szarą strefą". Niestety i my (posiadacze i pasjonaci zabytkowej motoryzacji) w projekcie ustawy zostajemy zaliczeni do tej szarej strefy. Nikt bowiem nie uwzględnił, że restaurując samochód potrzeba do tego części (których często nie ma w ofertach, a już na pewno szroty nimi nie dysponują). Wtedy najlepszym rozwiązaniem za równo ekonomicznym jak i logistycznym jest właśnie kupno drugiego auta na części. Wyżej wymieniony przepis zmierza ku ustanowieniu monopolu na części, bo skoro nie możemy sami ich pozyskać z auta, które musimy oddać na złom, to pewnie trzeba się udać po nie szrot, gdzie dochodzi do „legalnej" rozbiórki i zgodzić się z wygórowaną ceną narzuconą przez ideologicznie poprawnego złomiarza. 

Ile to kosztuje

Prawo własności - mimo że czytając ów projekt pierwszym skojarzeniem, jakie się nasuwa jest właśnie ograniczenie tego prawa, niemniej jako najbardziej doniosłe zostawiłem je na koniec. Zacznijmy od tego, iż ustawa zabrania sprowadzania pojazdu z przeznaczeniem na części, czyli po pierwsze ograniczenie przyjętej w UE zasady swobodnego przepływu towarów i usług, po drugie narzuca nam co mamy robić i czego mamy nie robić z naszą własnością (art. 140 KC), po trzecie grabi nas z własnych pieniędzy (zakup auta, opłacenie akcyzy i inne opłaty). Jakby tego było mało, w nieszczęsnym projekcie są i doniosłe społecznie sankcje:

Kary pieniężne

Art. 53a. 1. Kto poza stacją demontażu dokonuje:
1) usunięcia z pojazdów wycofanych z eksploatacji elementów lub substancji niebezpiecznych, w tym płynów,
2) wymontowania z pojazdów wycofanych z eksploatacji przedmiotów wyposażenia lub części nadających się do ponownego użycia,
3) wymontowania z pojazdów wycofanych z eksploatacji elementów nadających się do odzysku lub recyklingu
- podlega karze pieniężnej od 10 000 do 300 000 zł.

Old_Riv_72_5.jpg 4. Przy ustalaniu wysokości kary pieniężnej, o której mowa w ust. 1, należy uwzględnić stopień szkodliwości czynu, w tym w szczególności zakres naruszeń, ilość odpadów, rodzaj stwarzanego zagrożenia dla środowiska oraz okoliczności uprzedniego naruszenia przepisów dotyczących odpadów.
Zatem zakładając, że posiadacz pojazdu, który służy jako dawca nie zastosuje się do ustawy, ale inspektor ochrony środowiska uzna, iż jego społeczna szkodliwość czynu była znikoma, gdyż przywracał do życia cenny historycznie pojazd, wymierzy mu najłagodniejszą karę 10.000 tys. zł. To więcej niż przewidziana grzywna za niektóre występki w tym czyny chuligańskie. Wydaje się zatem, że panowie z FORS cierpią na obsesję zalegających wszędzie wraków zatruwających środowisko naturalne.
Jest to też dosłowne nawiązanie do odrzuconego projektu druku 1414. Skoro już teraz nie ma możliwości nabycia pojazdu zabytkowego (a nie odpadu!) ze stacji demontażu, to po wejściu w życie tych przepisów, wyczyszczeniu podwórek ze „złomu", dojdzie do sytuacji dogorywania na złomowiskach jeszcze większej liczby ciekawych pojazdów niż do tej pory oraz całkowitej bezsilności pasjonatów. Bezsilności wynikającej nie z braku możliwości odrestaurowania pojazdu, ale z powodu głupich przepisów. Przepisy te najboleśniej uderzają w kolekcjonerów pojazdów zabytkowych. Dlaczego zatem nikt nie spytał ich o zdanie? Old_Riv_72_3.jpg

Wobec tendencji wymyślania absurdalnych, ale za to własnych przepisów powstaje też pytanie: dlaczego nie można skopiować rozwiązań zachodnich sąsiadów, kiedy samemu nie potrafi się sporządzić niczego sensownego? W razie potrzeby służymy garścią prostych, doskonale funkcjonujących rozwiązań z innych krajów, których zaletą jest to, że nie traktują posiadacza starego samochodu jak potencjalnego truciciela i przestępcy.

Na koniec, parafrazując już przytaczany cytat:

„Z pewnością wypracować można inne, lepsze i przede wszystkim bardziej przemyślane sposoby pozyskiwania odpadów, aniżeli brutalne zawłaszczanie cudzej własności, oczywiście pod warunkiem że pomysłowi przyświecać będą słuszne powody, a nie chęć napełnienia sakiewki". Dlatego podjęliśmy decyzję że warto powalczyć o normalność, o efektach będziemy informować na bieżąco.

Na stronie www.classicauto.pl publikujemy apel protestacyjny, w sprawie szykowanych zmian. Zwracamy się do wszelkich klubów, stowarzyszeń zrzeszających miłośników zabytkowej motoryzacji o ściągnięcie go, podpisanie i wysłanie na adres redakcji (preferowany podpis prezesa lub zarządu). Pismo będzie dużym wsparciem w walce o normalność, którą zdecydowaliśmy się podjąć.